Kryzys spowodowany przez wpływ ludzkości na ocieplenie globalnego klimatu staje się faktem. Jego efekty w tym roku są już widoczne gołym okiem. Ze względu na niespotykaną od ponad sześciu dekad falę letnich upałów i suszę w Chinach, z temperaturami przekraczającymi w niektórych prowincjach 40 stopni Celsjusza, część zakładów produkcyjnych ograniczyła działalność. Dochodzi również do przerw w dostawach prądu.
Szczególnie dotknięta tym problemem jest prowincja Syczuan, zamieszkała przez ponad 80 milionów osób. To jeden z kluczowych ośrodków przemysłowych dla sektora motoryzacyjnego i elektroniki.
Zmiany klimatyczne wywołują problemy logistyczne i przerywają łańcuchy dostaw nie tylko w Chinach. W Europie susza wyhamowała żeglugę śródlądową, a centra logistyczne w Stanach Zjednoczonych szykują się na problemy wynikające z katastrofalnych skutków huraganów. Jak to wszystko odbije się na rynkach finansowych?
Rozerwane łańcuchy dostaw w Chinach 
Największa od ponad 60 lat susza i fala upałów w Chinach przyczyniła się do zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną ze względu na korzystanie z klimatyzacji. Najbardziej z tego powodu cierpi prowincja Syczuan w południowo-zachodniej części kraju.
Co istotne pozyskuje ona większość prądu z elektrowni wodnych, co rodzi kolejny problem. Otóż, susza tak bardzo obniżyła poziom rzeki Jangcy, iż elektrownie nie są w stanie produkować odpowiedniej ilości prądu.
W ubiegłym tygodniu władze lokalne wprowadziły ograniczenia w korzystaniu z energii elektrycznej dla zakładów produkcyjnych. Eksperci szacują, że te obostrzenia mogą mieć nawet większy wpływ na łańcuchy dostaw niż niedawne lockdowny z powodu pandemii COVID-19. W trakcie pandemicznych restrykcji pracownicy mogli pracować w ograniczonym zakresie na zmiany. Przy wstrzymaniu dostaw prądu cała produkcja ulega wstrzymaniu.
Kluczowy dostawca elektroniki wstrzymał produkcję
W efekcie produkcję wstrzymały lub znacznie ograniczyły już takie firmy jak choćby Foxconn, będący dostawcą Apple’a, Volkswagena i Toyoty. Foxconn Group dostarcza produkty na zlecenie globalnych wielobranżowych koncernów produkujących smartfony, komputery, samochody czy konsole do gier. Podobno w chwili wstrzymania produkcji na linii produkcyjnej znajdował się najnowszy iPhone.
Tesla też musi zwolnić
Produkcję wstrzymała również Tesla. Firma ogłosiła, iż w związku z ograniczeniami dostaw elektryczności, 16 poddostawców firmy nie jest w stanie pracować na pełnych obrotach. W prowincji Syczuan zakłady ma bowiem między innymi CATL – największy na świecie producent baterii do samochodów elektrycznych. O zakłóceniach w produkcji komponentów do samochodów poinformowała także niemiecka firma Robert Bosch.
Jak wstrzymana produkcja w prowincji Syczuan wpłynie na rynki finansowe? 
Eksperci nie mają wątpliwości – obecna sytuacja doprowadzi do ograniczenia produkcji i w konsekwencji wzrostu cen litu, a także pogorszy problem niedoboru półprzewodników. Na chińskiej suszy i problemach z łańcuchami dostaw straci również może cały rynek fotowoltaiki – prowincja Syczuan jest bowiem liczącym się producentem paneli słonecznych.
Powyższe wydarzenia będą mieć zatem bezpośredni wpływ na największe firmy z branży motoryzacyjnej oraz na gigantów technologicznych i innych producentów elektroniki oraz fotowoltaiki.
Pojawią się więc opóźnienia w produkcji, co oznacza, że spółki będące motorem napędowym światowej gospodarki będą miały w kolejnych miesiącach gorsze wyniki finansowe niż pierwotnie zakładały. A to wszystko z pewnością odbije się na ich wycenie i sprawi, że bessa na światowych rynkach finansowych jeszcze dodatkowo przyspieszy.
Co gorsza, problemy logistyczne dziś nie kończą się na Chinach. W Europie także nie ma obecnie powodów do optymizmu.
Problemy logistyczne w Europie
Najpoważniejsza od 500 lat susza daje się we znaki także europejskim gospodarkom. Widoczne jest to chociażby w Niemczech, gdzie transport śródlądowy odgrywa bardzo istotną rolę.
Z powodu rekordowo niskiego poziomu Renu – rzeki będącej głównym śródlądowym szlakiem transportowym w Europie – produkcję w rafinerii w Kolonii zmniejszył brytyjski koncern paliwowy Shell. Poziom Renu jest dziś bowiem tak niski, że statki nie są w stanie płynąć nawet puste. A co gorsza, z podobnymi problemami borykają się rzeki Dunaj w Serbii, Loara we Francji i Pad we Włoszech. 
Niestety, nie ma więc żadnych wątpliwości, że ta sytuacja przełoży się na wzrost cen transportu, co z kolei ograniczy zyski firm, których zakłady produkcyjne znajdują się na Starym Kontynencie – w tym tych największych, jak choćby koncernu Shell – a to także wpłynie negatywnie na ich wyniki finansowe.