Amerykański dziennik “The Wall Street Journal” poinformował we wtorek wieczorem, że “zgodnie z wypowiedziami osób zaznajomionych ze sprawą”, spółka WeWork planuje w przyszłym tygodniu złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości. Grupa wspierana przez SoftBank zmaga się bowiem ze znacznym zadłużeniem i dużymi stratami.
Inwestorzy na Wall Street błyskawicznie zareagowali na te doniesienia. W efekcie, akcje WeWork spadły w środę aż o 46,5%. Co więcej, wczoraj przecena ta była kontynuowana – papiery wartościowe spółki potaniały o kolejne 9%.
WeWork złoży wniosek o ogłoszenie upadłości? 
Amerykański dziennik “The Wall Street Journal” przekazał we wtorek wieczorem, że WeWork planuje w przyszłym tygodniu złożyć wniosek o postępowanie zabezpieczające na podstawie rozdziału 11 Kodeksu upadłościowego USA, który daje firmom ochronę sądową na czas restrukturyzacji, przed spłaceniem wierzytelności.
WeWork odmówił komentarza na temat upadłości. Warto dodać, że firma miała długoterminowe zadłużenie netto w wysokości 2,9 miliarda dolarów na koniec czerwca i ponad 13 miliardów USD w długoterminowych umowach najmu, w czasie, gdy rosnące koszty finansowania zewnętrznego szkodzą sektorowi nieruchomości komercyjnych.
Co istotne, wiosną firma zawarła umowy dotyczące restrukturyzacji zadłużenia, zmniejszając zobowiązania o około 1,5 miliarda dolarów i wydłużając terminy zapadalności innych obligacji, próbując zachować środki. Miało to miejsce po zamknięciu 40 lokalizacji pod koniec 2022 roku.
Bankructwo WeWork jest nieuniknione?
W sierpniu tego roku WeWork wyraził natomiast poważne wątpliwości co do swojej zdolności kontynuowania działalności. W konsekwencji, wielu dyrektorów najwyższego szczebla odeszło z pracy, w tym dyrektor generalny Sandeep Mathrani.
Z kolei, w październiku WeWork nie spłacił niektórych odsetek, a agencja ratingowa Fitch ostrzegła, że firma nadal traci pieniądze. Agencja Fitch podała, że “spodziewa się, iż spalanie gotówki utrzyma się do końca 2023 roku i nie jest pewne, czy poprawa nastąpi wystarczająco szybko, aby uniknąć niewypłacalności”.
31 października WeWork poinformował, że zawarł porozumienie z wierzycielami w sprawie tymczasowego odroczenia wypłaty odsetek należnych 1 listopada od obligacji, których termin zapadalności dotyczy 2025 roku.
1 listopada Jason Benowitz z funduszu inwestycyjnego CI Roosevelt Private Wealth stwierdził natomiast, że “bez względu na to, czy WeWork uda się osiągnąć krótkoterminowe porozumienie z obligatariuszami, aby zapobiec bankructwu w najbliższym czasie, prawdopodobnie ma on podpisanych wiele długoterminowych umów najmu biur, które będą wymagały restrukturyzacji lub zakończenia”.
Akcje zanurkowały
Informacja o zbliżającym się bankructwie oczywiście musiała wywołać panikę wśród akcjonariuszy WeWork. I rzeczywiście, papiery wartościowe spółki w środę potaniały aż o 46,5%.
Wczoraj ich wyprzedaż była kontynuowana – kurs walorów WeWork spadł o kolejne 9%. W efekcie kapitalizacja spółki wynosi dziś zaledwie nieco ponad 59 milionów dolarów, choć jeszcze na początku 2019 roku, przed planowanym debiutem na nowojorskiej giełdzie NYSE WeWork wyceniano na 47 miliardów USD.
O WeWork
WeWork jest założoną w 2010 roku firmą działającą w branży nieruchomości komercyjnych, która oferuje wynajem wspólnych przestrzeni biurowych dla startupów technologicznych oraz usługi dla innych przedsiębiorstw. Siedziba WeWork mieści się w Nowym Jorku.
Firma dostarcza rozwiązania związane z miejscem pracy, takie jak wykończone prywatne biura oraz sale konferencyjne przeznaczone na rozmowy kwalifikacyjne, małe spotkania grupowe i spotkania zarządu.
WeWork swego czasu był uważany za jeden z najlepszych startupów na świecie, którego planowane na 2019 roku IPO i debiut na giełdzie miały być sukcesem na miarę przeprowadzonej wtedy oferty Ubera.
Okazuje się, że po serii rund inwestycyjnych, kiedy japoński konglomerat SoftBank zainwestował w spółkę 5 miliardów dolarów, WeWork wyceniono na szokujące 47 miliardów dolarów.
Nieudane IPO i coraz większe problemy spółki
Ostatecznie plany wejścia na giełdę w 2019 roku załamały się z powodu sceptycyzmu inwestorów. Wątpliwości budził model biznesowy dostarczyciela elastycznych powierzchni biurowych – firma notowała znaczące straty i zawierała kosztowne umowy najmu.
W konsekwencji, założyciel i prezes WeWork Adam Neumann, musiał ustąpić ze stanowiska. Był to jeden z warunków SoftBanku, który był mocno zaangażowany w dotychczasowe finansowanie WeWork, w ratowanie firmy kolejną transzą kapitału w wysokości około 9 miliardów dolarów. 
W 2021 roku na krótko wydawało się, że losy firmy mogą się odmienić. Została przejęta przez BowX, spółkę specjalnego przeznaczenia do przejęć in blanco (SPAC) od Viveka Ranadivé, założyciela firmy programistycznej Tibco, który jest lepiej znany jako właściciel drużyny z NBA – Sacramento Kings.
Wtedy również spółka zadebiutowała na nowojorskiej giełdzie NYSE, a jej wycena wynosiła 9 miliardów dolarów. Ponadto, w ostatnich dwóch latach, WeWork zamknął biura i zredukował zatrudnienie, próbując zmniejszyć koszty. Według danych firmy na koniec czerwca WeWork miał 777 lokalizacji w 39 krajach na całym świecie.
Jednak sierpniowe odejście dyrektora generalnego i dyrektora finansowego na początku tego roku wstrząsnęło realizacją planu restrukturyzacji. Ostatnie wydarzenia wskazują zaś, że WeWork jest obecnie bliżej ogłoszenia upadłości niż kiedykolwiek wcześniej.