Historyczny dzień dla Japońskiej giełdy
SoftBank Corp 19 grudnia wejdzie na giełdę. Z debiutu chce pozyskać 2,4 biliona jenów (około 21,2 mld USD). Dzisiaj została ustalona cena za akcję na poziomie 1,500 jenów. Będzie to największy debiut w historii tokijskiej giełdy, oraz drugi na świecie po Alibabie. Zatem od 2014 roku kiedy na parkiet wchodził chiński gigant pozyskując 25 mld USD, nie było tak dużego wydarzenia.
Jest to historyczne wydarzenie dla japońskiego rynku nie tylko ze względu na jego wielkość, ale sposób przygotowań do IPO. Bardzo wiele instytucji finansowych, brokerów w kraju kwitnącej wiśni zaangażowało się w promocję tego wydarzenia. Pojawiły się nawet w telewizji spoty i reklamy zachęcające prywatnych inwestorów do nabywania akcji. O ile dla nas nie jest to nic dziwnego, o tyle dla Japończyków tak, gdyż nigdy dotąd żadne IPO nie reklamowało się w taki sposób.
Japończycy liczą na zyski
W momencie, gdy na rynku zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o planowanych rozmiarach IPO, wielu analityków prognozowało, że może ono nie dojść do skutku, ze względu na jego rozmiary. Tym bardziej, że 80% akcji jest przeznaczona dla inwestorów indywidualnych. Dla Tokijskiego parkietu jest to standard, w odróżnieniu do Amerykańskiej giełdy, gdzie do detalu trafia od 10 do 20% walorów. Obawiano się więc, że nie znajdą się chętni na objęcie tak dużej liczby udziałów. Obawy jednak chyba były nieco przesadne. Wejście na parkiet cieszy się ogromnym zainteresowaniem i popularnością. Nie tylko dzięki zakrojonej na szeroką skalę akcji marketingowej emitentów odpowiedzialnych za przedsięwzięcie, takich jak Nomura, Daiwa, SMBC Nikko, Mizuho Securities Co Ltd, czy Mitsubishi UFJ.
Również sytuacja makroekonomiczna w Japonii determinuje mieszkańców do szukania ciekawych okazji inwestycyjnych. Środowisko niskich, wręcz zerowych stóp procentowych nie pozwala na generowanie zysków z tradycyjnych lokat. Japończycy również nie lubią ryzyka, więc spekulowanie na giełdzie dla wielu z nich też nie jest zbyt atrakcyjną propozycją. SoftBank, pomimo tego, że będzie notowany właśnie na giełdzie jest traktowany w innych kategoriach. Jako inwestycja długoterminowa, a nie spekulacyjna. Dzieje się tak dlatego, że gigant telekomunikacyjny zapowiedział, że będzie przeznaczał 85% swoich zysków na wypłatę dywidendy. Przy aktualnej cenie akcji, oraz zyskach firmy, daje to stopę zwrotu na poziomie 5% rocznie. W porównaniu do zero procentowych lokat, możemy zrozumieć zainteresowanie zwykłych obywateli. Nawet tych, którzy do tej pory trzymali się z daleka od ryzykownych aktywów.
Masayoshi Son niczym Japoński Warren Buffett
Założycielem SoftBanku jest Masayoshi Son. Udało mu się stworzyć trzecią co do wielkości firmę telekomunikacyjną w Japonii z 40 milionami użytkowników. Son jest również twórcą Yahoo! I do chwili obecnej posiada 7% akcji Yahoo Japan. Także 29,5% akcji Alibaby należy do kontrolowanego przez niego SoftBank Group. Należący do niego fundusz Vision Fund o wartości 98 mld USD ( połowę środków wpłaciła Arabia Saudyjska) zainwestował w takie firmy jak Uber czy WeWork. Pozyskane ze sprzedaży akcji środki mają posłużyć na spłatę długów, oraz dalsze inwestycje w startupy technologiczne.
Jest najbogatszy, mimo że stracił najwięcej
Masayoshi Son już zapisał się w kartach historii. Jest uznawany za najbogatszy człowiek w Japonii z majątkiem o wartości 23 mld USD. W zajęciu podium nie przeszkodził mu fakt, że w historii zapisał się jako człowiek który stracił najwięcej pieniędzy. W 2000r podczas kryzysu dot.com stracił około 70 mld USD.