Rośnie zapotrzebowanie na kobalt
Rozwój elektr mobilności jest faktem do którego nie trzeba nikogo przekonywać. Wraz z rozwojem rynku samochodów elektrycznych, zwiększa się zapotrzebowanie na baterie. Do ich produkcji wykorzystuje się szereg metali i surowców, w tym kobalt. Przykładowo, w jednym modelu Tesli mamy 22,5 kg kobaltu.
Bloomberg szacuje, że w 2017 roku na całym świecie zużyto 55 tysięcy ton kobaltu. Z kolei Glencore – największy producent tego metalu na świecie podaje, że światowe zapotrzebowanie w 2018 roku wynosi już prawie 100 tys. ton. Do 2020 roku globalny popyt zwiększy się dwukrotnie, natomiast do 2030 apetyt wyniesie 450 tys. ton. Według prognozy CRU Group do 2030 roku popyt na kobalt będzie 3-krotnie większy od wydobycia. Przedstawiciele BMW prognozują, że do 2025 roku koncern powiększy dziesięciokrotnie zużycie kobaltu. W związku z tym, już teraz negocjują bezpośrednio z kopalniami 5-10 letnie kontrakty na dostawę surowca. Podobne kroki podjęło Apple obawiając się, że rozwój rynku samochodów elektrycznych oraz potrzebnych do nich baterii wpłynie negatywnie na ich biznes. Widzą ryzyko niedoboru kobaltu na świecie, co z kolei może wywindować jego cenę do niebotycznych poziomów.
Wzrost zapotrzebowania przekłada się oczywiście na wzrost cen. Tylko w 2017 odnotowaliśmy 130% wzrostu ceny, co uczyniło kobalt surowcem o najlepszej stopie zwrotu w minionym roku.
Jaka czeka nas przyszłość
Jak podaje firma analityczna Darton Commodities, rynek nadal będzie bardzo chłonny na dostawy tego materiału, szczególnie z uwagi na wykładniczy wzrost ilości pojazdów elektrycznych. W 2017 roku baterie litowo-jonowe pochłaniały około 72% całego kobaltu zużywanego w przemyśle. Ten odsetek może wkrótce wzrosnąć z uwagi na rozwój elektromobilności.
Duża część kobaltu jest wydobywana równolegle z miedzią i niklem ale jego ilość w rudzie jest niewielka. Nikt nie zwiększy produkcji miedzi tylko po to, aby zwiększyć podaż kobaltu. Zatem szybki wzrost wydobycia w dzisiejszych realiach jest trudny do osiągnięcia. Dodatkowo, ponad połowa używanego w przemyśle kobaltu pochodzi z kopalni w Demokratycznej Republice Konga. Kraj jest bardzo niestabilny wewnętrznie. Często wybuchają niepokoje społeczne, dochodzi do zamieszek, wojen domowych. W kraju panuje ciągły chaos, zamęt, korupcja, przemyt. Nie jest to element, który zagwarantuje bezpieczeństwo dostaw. W 2017 roku kraj ten, z uwagi na ogromny apetyt na surowiec, podjął decyzję o pięciokrotnym zwiększeniu podatków za wydobycie rudy. Wewnętrzne zawirowania w Kongo, mogą zakłócić dostawy metalu. Potencjalne ryzyko również wpływa na wzrost ceny.
Kolejnym argumentem o którym trzeba wspomnieć, jest decyzja podjęte przez amerykańską Agencję Logistyki Obronnej o rozpoczęciu magazynowania związków kobaltu uznanych za strategiczne i kluczowe.
Powyższy wykres prezentuje cenę kontraktów terminowych na kobalt. W chwili obecnej na wykresie trudno doszukiwać się wzrostów o których tyle pisałem. Jednak to tylko analiza techniczna. Wiele czynników z analizy fundamentalnej wskazuje, że w perspektywie długookresowej powinniśmy oczekiwać bardziej wzrostów, niż spadków cen surowca . Dlatego moim zdaniem warto obserwować ten metal.