Jak wszyscy wiemy, inwestowanie na giełdach papierów wartościowych to niezwykle skomplikowany i wielowymiarowy proces. Nie jest też żadną tajemnicą, że na rynku funkcjonuje niezliczona ilość strategii, które mają gwarantować skuteczność handlu. Dobór właściwej dla inwestora zależy oczywiście od preferowanego przez niego horyzontu inwestycyjnego, czasu poświęcanego każdego dnia na trading oraz akceptowanego przez niego poziomu ryzyka.
W praktyce jednak można pokusić się o stwierdzenie, że 90% rynkowej uwagi koncentruje się wokół 50% największych i najpopularniejszych spółek. W dużych internetowych serwisach informacyjnych praktycznie każdego dnia natkniemy się na analizę i newsy dotyczące Blue Chipów, a w przypadku polskiego parkietu giełdowego – także spółek Skarbu Państwa.
Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż to właśnie na inwestowanie w takie spółki bazuje klasyczna metoda tradingu – value investing. Niektórzy inwestorzy koncentrują się jednak na wyszukiwaniu niszowych spółek, które mają zagwarantować im najwyższy procentowo zarobek.
Nie ma żadnych wątpliwości, że obie te strategie mają zarówno wady i zalety. Czym się one charakteryzują? Jaki inwestor powinien zdecydować się na value investing, a dla kogo lepszym rozwiązaniem okaże się wyszukiwanie akcji niszowych spółek, których kurs jeszcze nie wystrzelił? Przekonamy się poniżej. Zacznijmy od zaprezentowania inwestowania w wartość:
Strategia inwestowania w wartość
Podziału na inwestowanie w wartość oraz spekulację opartą na wzroście dokonał Benjamin Graham. To światowej sławy inwestor i filozof inwestycyjny – mentor i nauczyciel Warrena Buffetta. Zdefiniował to pojęcie w 1947 roku w swojej książce “Inteligentny inwestor”.
Na czym więc polega ta klasyczna strategia? Graham rekomendował kupowanie akcji spółek o stabilnych zyskach, niskich wskaźnikach ceny do wartości księgowej oraz ceny do zysku, a także relatywnie niskim poziomie zadłużenia. Filozofia tego nurtu pozostaje niezmienna do dziś.
Zasady value investingu
Głównym założeniem jest więc cena akcji tych spółek. Musi ona znajdować się poniżej ich realnej wartości zwanej także wartością księgową (czyli kapitału własnego spółki podzielonego przez liczbę akcji).
Jednak próba jej określenia zawsze nie ma pełnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, należy więc zostawić sobie margines bezpieczeństwa, sam autor kupował spółki za maksymalnie 66% ich wartości. Inwestowanie w wartość zakłada więc, iż w dłuższym okresie czasu cena wróci do poziomu jej rzeczywistej wartości.
Drugim elementem jest znajomość spółki. Trzeba więc rozumieć model biznesowy przedsiębiorstwa oraz znać jego mocne i słabe strony. Zwykle powinna to być spółka, która przez długi czas będzie dominująca w swoim sektorze. Dzięki temu nawet duże przeceny na rynkach w krótkim okresie nie skłonią nas do sprzedaży akcji.
Co więcej, przedsiębiorstwo powinno wytwarzać produkty, które są potrzebne do lub pożądane oraz należeć do starego sektora, dzięki czemu nie zostanie wyparta przez nowe technologie. Mowa tutaj więc głównie o Blue Chipach, które oczywiście cieszą się największą popularnością wśród inwestorów.
Dodatkowo, bazując na tej klasycznej metodzie inwestowania, w portfolio nie powinniśmy mieć więcej niż kilka spółek. Może się to wydawać sprzeczne z zasadą dywersyfikacji, lecz dzięki temu będziemy w stanie na bieżąco śledzić wiadomości o nich oraz obserwować ich wyniki finansowe, a najlepiej nawet całych branż, w których działają.
Strategia gorących strzałów
Znalezienie giełdowych perełek nie jest oczywiście łatwym zadaniem. Dlatego już na samym początku musimy zrobić rzetelne rozeznanie, jakiego typu walorów poszukujemy.
W tym celu warto skoncentrować się na mniejszych spółkach – choćby tych wchodzących w skład indeksu sWIG80 oraz podmiotów notowanych na rynku NewConnect. Bardzo często mamy bowiem tutaj do czynienia ze spółkami na relatywnie wczesnym etapie rozwoju, dzięki czemu ich potencjał wzrostu pozostaje wysoki.
Ich płynność jest natomiast stosunkowo ograniczona, a my – w przeciwieństwie do dużych inwestorów instytucjonalnych – możemy zajmować znacznie mniejsze pozycje, co jest tutaj niewątpliwym atutem.
Selekcja rynkowych perełek
Jakie zatem spółki mogą stać się takimi gorącymi strzałami? Na to określenie zasługują akcje podmiotów, które mają potencjał osiągnięcia nawet wielokrotnego wzrostu. W grę wchodzą tutaj zatem spółki wzrostowe – a nie wartościowe, jak w klasycznej metodzie inwestowania.
Warto jednak w takiej w selekcji podeprzeć się analizą fundamentalną. Konkretnie mowa tutaj o skoncentrowaniu się na spółkach, których wyniki finansowe z roku na rok (albo nawet kwartału na kwartał) poprawiają się, ale niekoniecznie osiągnęły już próg rentowności. Ponadto, nie można zapominać o wspomnianej już niskiej kapitalizacji.
Kolejnym krokiem powinna być natomiast analiza profilu działalności spółki oraz jej wiodących produktów lub usług. Szukamy zatem spółek z innowacyjnych perspektywicznych branż (lub oferujących rynkowi innowacyjny produkt lub usługę), których biznes dodatkowo nadaje się do skalowania i oczywiście ekspansji zagranicznej.
Następnie warto przejrzeć informacje na temat danej spółki, które znajdziemy w sieci. Mowa tu zarówno o portalach branżowych oraz informacyjnych, oficjalnej witrynie internetowej danego podmiotu, ale i forach giełdowych, które mogą okazać się źródłem cennych, lecz nieoficjalnych informacji, dotyczących choćby punktów zapalnych związanych z daną spółką – takich informacji w akcjonariacie i raportach finansowych bowiem nie znajdziemy.
Rzetelne przeprowadzenie wszystkich powyższych kroków sprawia, że dokonaliśmy skutecznej selekcji spółek i wybraliśmy giełdowe perełki, których akcje teraz możemy nabyć, w celu odnotowania wyższego i szybszego niż w przypadku klasycznego inwestowania, zysku.
Kto powinien wybrać inwestowanie w wartość, a dla kogo najlepsze będzie wyszukiwanie niszowych spółek?
Charakterystyka klasycznego inwestora
Z reguły klasyczne inwestowanie stanowi domenę dojrzałych inwestorów, których celem jest zbudowanie stosunkowo bezpiecznego portfela inwestycyjnego na rynku akcji, który ma zapewnić stabilny i dość wysoki zysk, lecz dopiero w wieloletnim okresie.
Oznacza to, że nabywają oni akcje niedowartościowanych spółek spodziewając się, że w ciągu kilku lat – lub nawet dekady – cena ich akcji wróci wyraźnie powyżej ich wartości księgowej, zapewniając im spory zarobek. Jednocześnie nie obawiają się oni, że wkrótce spółki te upadną lub zaczną przynosić straty, gdyż są one najistotniejszymi podmiotami w swoim sektorze w danych regionie.
Warto dodać, że ta strategia inwestycyjna jest mniej czasochłonna. Liczba spółek, które znajdują się w orbicie zainteresowań takiego klasycznego inwestora jest dosyć ograniczona. Ponadto, nie musi on śledzić ich zachowania na rynku na bieżąco – będą interesować go przede wszystkim raporty kwartalne publikowane przez dany podmiot.
Charakterystyka poszukiwacza rynkowych perełek
Z kolei wyszukiwanie gorących strzałów to strategia odpowiednia dla osób, które uwielbiają zagłębiać się w tajniki rynków akcji. Mowa tutaj zarówno o przeprowadzaniu dogłębnej analizy fundamentalnej spółek jak i poszukiwaniu informacji i opinii na ich temat.
Ta strategia inwestycyjna wymaga zdecydowanie więcej czasu i uwagi. Rzetelne i skuteczne wyszukiwanie rynkowych perełek to naprawdę czasochłonne zajęcie. Co więcej, po zainwestowaniu w akcje danego podmiotu wciąż cały czas trzeba “trzymać rękę na pulsie” i dostosowywać swoje inwestycyjne założenia do każdego kolejnego raportu finansowego, a nawet każdej nowej istotnej informacji dotyczącej tej spółki.
Mało tego – trzeba również mieć świadomość, że szukanie niszowych spółek wzrostowych to strategia dla inwestorów akceptujących wyższy poziom zmienności, a co za tym idzie – o znacznie większej tolerancji na ryzyko.
Może się bowiem zdarzyć tak, że dana inwestycja okaże się niewypałem. W skrajnym przypadku spółka może nawet zbankrutować. Trzeba mieć zatem tego świadomość i zaakceptować fakt, że środki ulokowane w akcjach danego podmiotu mogą po prostu wyparować.
W efekcie, o ile nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy trader podjął się klasycznego inwestowania w spółki wartościowe, tak wyszukiwanie gorących strzałów jest metodą tradingu tylko dla wąskiego grona inwestorów.