Nadeszło to, czego wielu się spodziewało
Na rynkach finansowych krąży powiedzenie, że bessa zawsze przychodzi niespodziewanie, z zaskoczenia. Nie przyjdzie, gdy wszyscy wokoło mówią o krachu. Tym razem jest inaczej. Od kilku miesięcy wszyscy zapowiadają załamanie się gospodarek, okres spowolnienia. Nikogo więc nie powinno dziwić, ani zaskakiwać to, że w końcu te zapowiedzi się materializują.
Kolejne giełdy wchodzą w fazę bessy
Z technicznego punktu widzenia, z bessą mamy do czynienia, gdy spadek przekracza 20%. Jeśli spadki są mniejsze, możemy mówić o korekcie. Na kilku światowych giełdach zapanował już rynek niedźwiedzia, chociaż nie wszędzie przyczyny są te same.
Jedne z największych spadków wartości zanotował Shanghai Composite. Od swojego szczytu osunął się już o 27,6%. Pesymizm na chińskiej giełdzie wynika przede wszystkim z wojny, jaka została wytyczona Chinom przez Donalda Trumpa. Ryzyko, że dojdzie do jej zaostrzenia jest bardzo duże, więc równie duże są dalsze spadki na tym rynku.
Shanghai Composite
Z giełdą Państwa Środka bardzo mocno powiązane są okoliczne parkiety. Bessa na Shanghai Composite wywołała spadki na Hang Seng, czyli głównym indeksie giełdy w Hongkongu, który stracił od szczytu 22,1%. Koreański Kospi zniżkuje o 20,6%, natomiast tajski SET o 20,7%.
W objęciach bessy znalazł się również dubajski DFM General Index, osuwając się o 25,5% względem szczytu. Również japoński Topix – drugi najważniejszy indeks od szczytu w styczniu stracił 21%.
Kolejnym indeksem, który również już znalazł się w objęciach bessy jest Russel 2000. Jest to indeks grupujący małe spółki w USA. Jako pierwszy z amerykańskich indeksów zaliczył bessę, ponieważ mniejsze spółki są uznawane za mniej bezpieczne od dużych.
Russel 2000
Bessa się rozszerza
W rynek niedźwiedzia coraz mocniej wchodzą również spółki z indeksu S&P500. Akcje już 53% spośród nich odnotowało spadek o ponad 20%. Sam indeks również jest coraz bliżej tej bariery. Podczas dzisiejszej sesji na chwilę na terytorium niedźwiedzi wszedł również technologiczny Nasdaq. W najniższym punkcie spadał dzisiaj o około 2,9%, co spowodowało spadek o 20,5% w stosunku do rekordu z 29 sierpnia. Jednak interwencja byków pozwoliła na częściowe odrobienie strat. Notowania zakończyły się spadkiem o ,,jedynie” 1,6%. Zatem od granicy hossy i bessy oddziela indeks zaledwie pół procenta.
Przekroczenie tej bariery może jednak niebawem nastąpić. Zwłaszcza, że największe spółki technologiczne ciągną mocno w dół. Bardzo słabo radzą sobie firmy z grupy FAANG. Każda z nich od szczytów spadła o minimum 25%. Apple straciło na wycenie od rekordu już prawie 30%.
Apple
Jest źle, lepiej nie będzie
Już teraz agencja Bloomberg wylicza, że S&P500 ma najsłabszy grudzień od 1931, czyli od Wielkiego Kryzysu. Indeksy znajdują się na najniższych poziomach od 14 miesięcy. Spadki są dość mocne i dynamiczne. Przejście z rynku byka, na rynek niedźwiedzia w ciągu zaledwie 3 miesięcy nie jest zbyt częste. Najgorsze jest to, że dobre wiadomości są ignorowane, a na złe rynek reaguje wyprzedażą. Wczorajsze posiedzenie FED, oraz kolejna podwyżka stóp procentowych wcale nie uspokoiły inwestorów. Powszechnie panują złe nastroje, a na horyzoncie brak wydarzeń, które mogły by wprowadzić nieco optymizmu na rynek. Wszystko wskazuje na to, że gracze giełdowi byli w tym roku niegrzeczni. Od Mikołaja zamiast rajdu, będzie niezła rózga.