Giełdowe ceny gazu w ostatnich dniach zostały zdominowane przez stronę popytową. W rezultacie osiągają kolejne szczyty lecz w dniu dzisiejszym ceny dosłownie odfrunęły w przestworza.
Za 1 milion BTU (brytyjska jednostka ciepła) trzeba zapłacić dziś 4,50 USD. Na początku listopada ceny oscylowały 3,10 – 3,30 USD. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy ceny gazu wzrosły o ponad 60%.
Skąd ten wzrost cen gazu?
Na ten wzrost składają się dwa czynniki. Pierwszy z nich to aktualizacja prognoz pogody dla Stanów Zjednoczonych. Od 10 listopada eksperci oczekują znacznego spadku temperatur co powinno podnieść zużycie gazu ziemnego. Nadchodząca zima to doskonała wiadomość dla byków, która sygnalizuje wyższe ceny.
Drugim czynnikiem to przebicie psychologicznej bariery 4,00 USD za BTU. Inwestorzy boją się wcześniejszego nadejścia zimy i tym samym zwiększonego popytu na gaz ziemny.
Warto tutaj zaznaczyć, że potencjał wzrostowy został w pewnym stopniu osłabiony przez zeszłotygodniową publikację Departamentu Energii w USA. W czwartek EIA opublikowała raport dotyczący magazynowania gazu ziemnego w tygodniu kończącym się 2 listopada. Możemy w nim przeczytać, że nastąpił wzrost zapasów o 65 miliardów stóp sześciennych (oczekiwano wzrostu o 58 miliardów).
Taki odczyt powoduje że całkowite zasoby gazu ziemnego wynoszą 3 208 biliona stóp sześciennych. Jest to znaczna figura, lecz w porównaniu z okresem październik-listopad w latach ubiegłych (okres poprzedzający szczytowe zapotrzebowanie w zimie), mamy do czynienia rekordowo niskimi zapasami – najniższymi od 15 lat.
Bardzo nas ciekawi wpływ wzrostu cen globalnych gazu na cenę dla odbiorców detalicznych…
Warto tutaj też zaznaczyć znaczne rozkorelowanie się rynków ropy oraz gazu:
Taka sytuacja pokazuje jak słaby jest rynek ropy naftowej.